niedziela, 29 grudnia 2013

Hollywood nad Wisłą - Audioteka Poland



Borys Kozielski: Dzisiaj do mikrofonu zaprosiłem pana Łukasza Kosmana, który jest prezesem spółki MDPL. To kiedyś oznaczało Media Download Polska, w tej chwili to się zmienia?


Łukasz Kosman: W tej chwili to się zmienia, w tej chwili jest to już wyłącznie Audioteka, dokładnie nowa nazwa będzie brzmieć Audioteka Poland. Jest to spółka odpowiedzialna za serwis Audioteka, który jest serwisem, dystrybutorem i producentem audiobooków.


BK: Miałem inne kolejne pytanie, ale w związku z tym: jeśli nazywa się to Audioteka Poland, to znaczy, że wykraczacie poza granice Polski?


ŁK: Otóż to. Poza Poland są również inne kraje, Audioteka skutecznie działa na dzień dzisiejszy na rynku czeskim, na którym jest obecna od lutego ubiegłego roku. W sierpniu ubiegłego roku już w charakterze lidera tego rynku, systematycznie rozwijająca swoją ofertę i bazę klientów. Od pół roku jesteśmy obecni również jako Audioteka hiszpańska i francuska w tych krajach. Poza wymienionymi czterema, łącznie z Polską, państwami, działamy też na kilkunastu innych rynkach, gdzie obecnie przygotowujemy lokalne Audioteki do startu. Poprzez przygotowanie mam na myśli: próbujemy pozyskać kontent od wydawców, podpisujemy umowy tak, aby każda Audioteka, która jest nowo uruchomiona, była już bogata w audiobooki.



BK: Rozumiem, czyli to jest taki startup, który łatwo przełożyć jest na inny język i wykorzystywać na innym rynku.


ŁK: Tak. To, co się daje przełożyć, to aplikacje, to są systemy informatyczne, które sprawiają, że te ciężkie audiobooki, których rozmiar przekracza często gigabajt, są w wygodny sposób serwowane klientom na urządzenia mobilne. To, co jest nieprzekładalne, to jest content, czyli same treści serwisu, dlatego też treści musimy na każdym rynku lokalnie wypracować, właśnie z wydawcami, z rozgłośniami radiowymi i ze wszystkimi innymi partnerami, którzy zajmują się produkcją contentu audio.


BK: Czyli rozumiem, że to się bardzo opłaca, skoro wykraczacie poza granice Polski, bo inaczej to chyba nie byłoby sensu inwestować w ten sposób?


ŁK: Jest to biznes, który będzie opłacalny w niedługim horyzoncie czasowym, takie mamy nadzieje. Na pewno jest to ten segment rynku wydawniczego, który bardzo gwałtownie rośnie. To jest segment rynku, który jest też dostosowany do nowych czasów, do czasów, w których książka może być obecna z nami w tych wszystkich sytuacjach, w których do tej pory było to niemożliwe – gdy prowadzimy samochód, jesteśmy na spacerze, uprawiamy sport. Więc jest to ten sposób dla wielu konsumentów, żeby pozostać w kontakcie z literaturą mimo wielu innych obowiązków, które mają na co dzień.


BK: No, to wszyscy wiedzą, którzy słuchają audiobooków. A właśnie, proszę mi powiedzieć, czy były robione takie badania, albo sprawdzaliście, gdzie najczęściej słucha się audiobooków?


ŁK: Najczęściej z naszych doświadczeń wynika i z naszych badań, że podstawowym przykładem użycia audiobooka to jest dojazd do pracy. To jest ten element, kiedy faktycznie audiobook staje się już częścią takiej codziennej rutyny, gdyż jest często wygodniejszy, czy to w komunikacji miejskiej, już nie mówiąc zupełnie o prowadzeniu samochodu. Nie wymaga specjalnie wiele wysiłku, skupiania wzroku, można skupić się na samym tekście, na samej książce, więc jest to główny przypadek. Poza tym wyróżniamy wśród naszych konsumentów 17 innych głównych przypadków, innym słowy całość takiego uniwersum stanowi 18 przypadków, które staramy się gdzieś pogłębiać. Wśród nich na pewno należy zwrócić uwagę na sportowców różnego rodzaju, gdyż inne audiobooki rekomendujemy biegaczom, inne audiobooki rekomendujemy osobom, które chodzą na siłownię. Ale także jest wiele takich sportów, tzw. outdoorowych, które chętnie... których... osoby uprawiające chętnie wykorzystują audiobooki. Poza takimi typowymi sportami również można mówić o zwykłych, codziennych spacerach, kiedy osoby mające małe zwierzaki w domu wychodzą na spacer z nimi, no to wtedy audiobook też okazuje się być fajną taką formą dodatkowego zajęcia umysłu. O audiobookach można mówić w kontekście także pewnych rewolucyjnych zmian życiowych. Często obserwujemy wśród młodych rodziców zainteresowanie audiobookami, kiedy na początku szukają po prostu czegoś, co będzie dla ich dziecka fajną formą czytania bajki i zastąpi ich na chwilę odciąży. A po chwili tacy rodzice sami wybierają dla siebie literaturę, która im się podoba i nie kupują już tylko bajek, ale sięgają po taką bardziej dojrzałą beletrystykę. Dlatego tych przypadków użycia jest bardzo dużo. Ja sam od czasu do czasu mam taki zwyczaj pracowania na obsłudze klienta, aby móc porozmawiać po prostu z naszymi użytkownikami końcowymi i wtedy mam okazję słyszeć bardzo różne przypadki użycia od nich, kiedy stosują audiobooki. Ostatnio rozmawiałem z pewnym panem, który jest rolnikiem i traktorzystą i właśnie w pracach w polu najchętniej słucha audiobooków, kiedy właśnie jest gdzieś na roli. Także można sobie bardzo wiele miejsc wyobrazić, kiedy ten audiobook jest ciekawą rozrywką. Natomiast ważne jest to, że audiobook, w tym jak ja pojmuję audiobook, jak ja sam wykorzystuję audiobooki w swoim życiu, audiobook nie jest konkurencją dla książki tradycyjnej. Nikomu nie rekomendowałbym słuchania audiobooka leżąc na kominku i popijając wino. Wtedy zdecydowanie sam chętniej też sięgam po książkę, bo książka papierowa ma swoją magię, e-book ma swoją magię i to są wszystko, to wszystko jest literatura, której forma powinna być uzależniona od naszego trybu życia. Kiedy się wchodzi do mnie do mieszkania, można się potknąć o stertę książek. Często jestem pytany o to, czy audiobooki już całkowicie mnie pochłonęły, na pewno dalej dużo czytam. Ale trzeba właśnie faktycznie znaleźć czas na lekturę takiej książki w formie tradycyjnej. Ale też ponieważ znalezienie czasu na taki audiobook jest niejako naturalne. To wtedy tak naprawdę trzeba już tylko znaleźć dla siebie dobry tytuł.


BK: Czytałem gdzieś w wywiadzie z panem, że słuchał pan audiobooków jadąc od Warszawy. Czy to się zmieniło, czy teraz już pan mieszka w Warszawie?


ŁK: Tak. Teraz na stałe jestem w Warszawie już długi czas, ale ciekawe jest właśnie to, że pierwszy pamiętam mój kontakt z audiobookiem był nie do końca fortunny, gdyż wtedy sięgnąłem po tytuł, który po prostu do audiobooka moim zdaniem nie do końca się nadawał, był też zinterpretowany w sposób, który nie do końca mnie wciągnął no i pamiętam, ze wtedy dosyć mocno błądziłem, bo co chwila musiałem wracać do wątku, szukać tego, próbować się na tym skupić. To był eksperyment, który miałem z audiobookami jeszcze przed powstaniem Audioteki, kiedy po nie sięgałem. Później tak naprawdę zrozumiałem, że tak jak w przypadku różnych innych pozycji książkowych i różnych form czytania, należy sięgać po ten typ literatury, który jest do danej formy stworzony. W moim przypadku dzięki audiobookom odkryłem literaturę fantasy, która wcześniej mnie w ogóle nie pochłaniała. Okazuje się, że jest to w zakresie właśnie audiobooków, gdzie ta akcja fantasy najczęściej jest wartka, gdzie są opisy z jednej strony rozbudowane, a z drugiej strony wzbogacone o akcję. To jest ten typ contentu, który się świetnie nadaje na audiobook. Dlatego kluczem do sukcesu jest znalezienie czegoś, co nam po prostu osobiście odpowiada.


BK: No ale czy to jeszcze jest audiobook? Bo, jak rozumiem, zmierzamy do „Gry o tron”, pięknego wydawnictwa, wspaniale opracowanego słuchowiska bardziej chyba już niż audiobooku. Czy tutaj właśnie jakaś nowa kategoria się rodzi? Bo chyba na świecie to jeszcze niedużo jest takich słuchowisk w tej formie, powieści do słuchania.


ŁK: Zgadza się, jest to bardzo młody trend, na świecie kilka tylko książek zostało wydanych właśnie w ten sposób, gdzie można mówić o słuchowisku, gdzie można mówić o tym, że jest wielu. Jest to setka, czasem kilkadziesiąt osób w obsadzie audiobooka. W tym wypadku mówimy o tworzeniu takiego teatru wyobraźni. Reżyser, który z nami współpracuje, Krzysztof Czeczot, bardzo dobrze to nazywa „filmem bez obrazka”. I to jest faktycznie tego typu produkcja, kiedy mówimy o kompozycji muzyki, kiedy mówimy o efektach dźwiękowych, niekiedy tworzonych sztucznie w studio, a niekiedy zdobywanych w trakcie podróży. Ostatnio mieliśmy audiobook „Karaluchy” Jo Nesbo ekipa realizacyjna zbierała dźwięki w Bangkoku, gdzie dzieje się akcja filmu. A teraz przygotowujemy się do wydania audioserialu o przygodach agentki specjalnej, która toczy swoje walki gdzieś na Bliskim Wschodzie, i właśnie tam też zostali wysłani realizatorzy dźwięku. Więc można powiedzieć o tym, że szukamy bardzo wysublimowanej formy, która pozwoli przybliżyć i uatrakcyjnić pewne historie po to, żeby otworzyć umysły ludzi na audiobook. Ponieważ bardzo często obserwujemy, iż to właśnie słuchowisko jest czymś atrakcyjnym, co jest w stanie przyciągnąć ludzi i poprzez tą zmianę głosów w trakcie emisji audiobooka, osoby uczą się nabierać takich nawyków związanych z koncentracją, ze skupieniem na słuchaniu. Też nie są to takie proste rzeczy, które od razu można wypracować. Dla niektórych jest to bariera, ale osoby które dzięki właśnie już słuchowiskom taką barierę pokonają i nauczą się słuchać audiobooków, są to osoby, które chętnie sięgają po kolejne pozycje. Innymi słowy dla nas słuchowiska są rodzajem takiego warsztatu, który ma otworzyć rynek. Ma pokazać ludziom, że audiobooki to nie są czytane książki, tylko to jest naprawdę sztuka aktorska i sztuka interpretacji. To oczywiście później przejawia się także w audiobookach pojedynczo głosowych. Bo ważne jest to, żebyśmy nie mówili o słuchowiskach w takim charakterze czegoś bezwzględnie lepszego od pojedyńczogłosowych audiobooków. Współpracujemy z wieloma aktorami, lektorami, którzy dzięki postaciowaniu, dzięki wchodzeniu w rolę są w stanie tak modulować głos, iż również mamy wrażenie słuchając audiobooka jednogłosowego, że tak naprawdę z tyłu jest cała plejada aktorów i wielka orkiestra, która to jeszcze ubarwia. Więc audiobooki pojedyńczo głosowe są tak samo elementem sztuki, z taką samą pieczołowitością podchodzimy do ich wyprodukowania, jak w przypadku takich słuchowisk. Natomiast słuchowiska mają większy potencjał marketingowy i pozwalają otworzyć umysł ludzi na to, że faktycznie obsada takiej książki czytanej może być równie dobra, jak nie lepsza niż obsada niejednego filmu, niż niejednej superprodukcji filmowej. Zresztą też współpracujemy z wieloma artystami właśnie ze sztuką filmową związanymi. Już nie tylko aktorami, którzy się jakby tak... niejako samoczynnie nasuwają, ale również z rejestratorami dźwięku, również z kompozytorami muzyki filmowej. No i tworzymy po prostu dla nich okazję do faktycznie zabłyśnięcia tym, co w filmie jest tylko dodatkiem – a tutaj u nas jest esencją.


BK: No ale jest tutaj pewien problem – już na etapie planowania, co będzie audiobookiem. Bo nie każdą książkę da się przeczytać na głos. Czy to wymaga wtedy jakiejś adaptacji, czy są robione takie adaptacje czy po prostu taka książka jest od razu odkładana na półkę, tam, gdzie jej miejsce, i nie jest udźwiękowiana?


ŁK: Spośród książek, które się na adaptację taką audio nie nadają, należy wyróżnić pozycje niektóre pozycje naukowe, które są obfite np. w przypadku literatury historycznej, która na naszym polskim rynku jest szalenie popularna. Bardzo często takie dzieła, tutaj właśnie to jest taka literatura trochę historyczna, trochę faktu, czasem z jakąś domieszką. Są to audiobooki, są to książki, w których szalenie istotną rolę odgrywają przypisy. Ciężko jest tak operować tym tekstem, aby przypis jednoznacznie komponował się z całą myślą zawartą w głównym nurcie książki. Tak samo kiedy mówimy o różnych podręcznikach, wzbogaconych o wykresy, o układy tabelaryczne. Wtedy też ciężko mówić o audiobooku , no bo jak przeczytać tabelę, aby każdy ją zrozumiał? Mamy też na to receptę, która obecnie jest w fazie przygotowawczej i na jesień nastąpi prezentacja programu, który będzie wzbogacał audiobooki o dynamiczne obrazy. Innymi słowy, będziemy starali się właśnie otworzyć ten segment rynku wydawniczego na audio tak, aby można było widzieć tabelę zamiast okładki w danym momencie kiedy tabela jest omawiana. Kiedy skończymy omówienie tego fragmentu, to przeskakujemy z powrotem już do głównych treści audiobooka.


BK: Ale to już nie będzie mp3, tylko mp4 bodajże, tak? Bo zdaje się tam można wstawiać obrazy.


ŁK: Format zostanie nawet zachowany, gdyż my będziemy operowali na innych metadanych, które są tym opisem do właśnie plików MP3, więc jedno z drugim nie będzie w kolizji. Tutaj rewolucji nie chcemy wprowadzać, bo ten format MP3 mimo potrzeb audiofilskich występujących u wielu naszych klientów jest formatem zdecydowanie najbardziej przyjaznym do dystrybuowania plików. Przed laty to była wielka praca, aby rynek otworzyć wydawniczy i świadomość wydawców na to, że MP3 mimo iż najczęściej piracone, jest też najpopularniejszy formatem. Trzymajmy się jego i tego, zasadniczego założenia nie chcemy zmieniać.


BK: No właśnie. Audiobooki, tak jak pan mówi, stają się coraz bardziej popularne, ale czy to idzie w parze ze sprzedażą? Bo wiem, że to jest trudny rynek. Dystrybucja jest nieokiełznana – jeśli mówimy o tej dystrybucji oficjalnej, no to wiadomo, jak to wygląda, natomiast rynek jest na tyle wolny, że dystrybucja niezamierzona odbywa się w sposób bardzo chaotyczny i trudno to ogarnąć. Czy to dobrze, czy to źle?


ŁK: To znaczy tak: rynek, gdzie dystrybucja jest objęta wszelkimi poprawnymi formami, jest rynkiem stale rosnącym, jest rynkiem, na którym sprzedaż, można powiedzieć, eksplodowała w ostatnim okresie w szczególności. Dzięki naszym akcjom, ale też dzięki akcjom wydawców, dzięki udziałowi gwiazd w audiobookach i dzięki zaistnieniu tej formy w szerokiej świadomości społeczeństwa obserwujemy gwałtowny wzrost sprzedaży. Właściwie w każdym segmencie, w każdym gatunku literatury. To cieszy. Na pewno jest tak, że istnieje dosyć duży obszar rynku nieregulowanego, innymi słowy rynku pirackiego, gdzie następuje obrót nielegalnymi kopiami. My mamy systemy zabezpieczeń, które pozwalają nam od czasu do czasu znaleźć osoby, które dystrybuują pliki audio pochodzące z Audioteki, mamy bardzo wiele tytułów na wyłączność, więc często, kiedy spotykamy dany tytuł w internecie to wiemy, że na 100% on pochodzi od nas, więc też dążymy do jego wyłączenia. Ale należy pamiętać o tym, że rynek piracki to jest rynek, którego uczestnikami są osoby mające określone podejście do contentu. Innymi słowy, gdy ostatnio dążyliśmy do eliminacji pirackich linków właśnie wspomnianego wcześniej tytułu, z „Gry o tron”, usunęliśmy w okresie miesiąca ponad 2,5 tysiąca takich linków. Okazało się, że nie odbiło się to na poziomie sprzedaży. Ja osobiście oczekiwałem, że jednak nastąpi wzrost, że osoby, które nie mogą znaleźć tego tytułu w wersji pirackiej, sięgną po legalną kopię. Otóż okazało się, że osoby, które nie znajdują pirackiej „Gry o tron”, znajdują inny tytuł piracki i na niego się przerzucają bez względu po prostu na to, czy ich to interesuje. To są osoby, które zwyczajnie właśnie szukają takiego contentu, za który nie muszą płacić. Światopoglądowo nie będę tego komentować, jakie to jest dobre, złe, bo są różne bardzo opinie, natomiast dla nas z perspektywy biznesu oznacza to jedno: że jest segment osób, które chcą płacić za audiobooki, i na nich się skupiamy. Nie skupiamy się na tym, żeby w dziwny sposób zabezpieczać nasze pliki, ponieważ każde zabezpieczenie może być narażone na skuteczne próby obejścia, co jest oczywiste. Skupiamy się na tym, żeby naszym użytkownikom audiobooki dostarczyć jak najwygodniej, żeby były na telefonie, na działającej aplikacji, żeby były w dogodnym formacie, żeby można było z nich korzystać na wszystkich urządzeniach mobilnych, które mamy, zsynchronizować w tle, żeby była wygoda płatności, żeby nie trzeba było za każdym razem wprowadzać kart kredytowych itd. Czyli innymi słowy skupiamy się na tym, żeby audiobook był tu i teraz dostępny gdzie go chcemy. Bo też trzeba powiedzieć sobie jasno, że audiobook nie jest produktem pierwszej potrzeby. To nie jest coś, bez czego człowiek nie jest w stanie żyć. Audiobook jest bardziej takim produktem impulsywnym, i my musimy się skupić na tym, że dla osób, które chcą płacić za audiobooki, chcą sprawiać, że ten rynek rośnie i ma coraz lepszy pozycje, że to właśnie te osoby mogą tu i teraz mieć zagwarantowany szybki dostęp do literatury audio.


BK: Chciałem zapytać, jak to się w pana przypadku zaczęło, bo ja trafiłem na Audiotekę przy okazji „Narrenturm”. To była, zdaję się, pierwsza taka powieść (ŁK: Pierwsza powieść taka wielogłosowa, tak.) I zafascynował mnie, o czym nie wiedziałem z góry, system dystrybucji tej książki, ponieważ ona stoi sobie w Audiotece na półce, na mojej prywatnej półce, do której zawsze mogę sięgnąć. (Tak) I nawet jak już minęło kilka lat, ja wiem, że jak się zaloguję z powrotem do Audioteki, to ta książka na mnie tam czeka i mogę sobie ją ponownie pobrać. Mówił pan też o telefonach komórkowych, że w mobilny sposób można mieć też dostęp. Takie rozszerzanie kanału dostępu jest chyba nieuniknione w dzisiejszych czasach, czego jeszcze możemy się spodziewać?


ŁK: Audioteka wyrosła na kilku falach technologicznych. Pierwszą falą technologiczną była szeroko pojęta chmura, która właśnie umożliwia to, o czym pan wspomniał, czyli umożliwia pobieranie audiobooków w dowolnym okresie czasu po ich zakupie, gdyż użytkownik ma swoją wirtualną przestrzeń, a na niej zachowane audiobooki. Notabene wspomnę tutaj, że handel elektroniczny wbrew pozorom jest rodzajem działalności, gdzie są stany magazynowe, gdzie są półki sklepowe, gdzie nie wszystko jest w takim świecie wirtualnym. My, chcąc dostarczać konsumentowi produkt tu i teraz, niemal błyskawicznie, musimy przygotowywać dużą część tego contentu w magazynie po to, żeby to serwowanie plików było jak najszybsze. Ale to tylko dygresja, wracając do głównego pytania: pierwsza fala to była fala właśnie cloud computingu. Druga fala to była fala smartfonów. Teraz wydaje się rzeczą oczywistą, że każdy ma w swej kieszeni wielofunkcyjny telefon, gdzie można wgrać aplikację. My jako Audioteka mamy aplikacje na 8 systemów. I kolejne są w przygotowaniu. Poza oczywistymi, takimi jak iOS, Android czy Windows Phone, są to również Symbian, jest to Blackberry, jest to ostatnio na rynku coraz bardziej obecny Firefox OS, jest to Samsung bada, no szereg tych aplikacji występuje. I na pewno dzięki temu, iż smartfony zagościły bardzo szeroko na rynku, my z Audioteką i aplikacjami mobilnymi jesteśmy w stanie szybciej dotrzeć do naszych konsumentów, gdyż nie jest już potrzebne pobieranie pliku przez internet, na komputer, później ich przegrywanie na płytę, przegrywanie kabelkiem gdzieś na jakiś player i dopiero słuchawki, dopiero to, tylko ktoś może sięgnąć po telefon, pobrać aplikację i tu i teraz pobrać audiobook. Mało tego, w niektórych sieciach operatorskich już pobieranie audiobooków nie jest objęte opłatami za transfer danych, tylko jeżeli ktoś ma wykupioną usługę audiobooków, np. audiobooki w PLAY, stworzoną właśnie z nami, z Audioteką, może pobierać audiobooki za darmo, nie płacąc za transfer danych, a płacąc jedynie za tytuł. Co też jest taką okolicznością sprzyjającą, bo wtedy nie musimy się martwić o koszty, które są ciężkie do określania dla nas, konsumentów. Teraz szykujemy się do trzeciej fali takiej rewolucyjnej, która idealnie wprost pasuje do naszego modelu biznesowego. Jest to fala tzw. smartcarów. Innymi słowy, wkrótce na rynku pojawi się coraz więcej modeli samochodów, które zamiast zwykłego panelu sterowania, który znamy z już na rynku obecnych modeli, gdzie mamy mierzone spalanie i kilka podstawowych statystyk, możemy łączyć się z telefonem i dzwonić, będziemy mieć wbudowanych szereg aplikacji do takiego właśnie panelu sterowania. I u niektórych producentów będzie można spotkać właśnie aplikację audioteki. Obecnie jest kilka koncernów samochodowych, z którymi pracujemy na ten temat, no i zamierzamy sprawić, żę na drogach europejskich pojawią się właśnie pojazdy, w których nowych użytkowników po odjechaniu z salonu przywitają audiobooki z Audioteki.


BK: Niesamowite, jak to się rozwija – rynek rzeczywiście się bardzo zmienia. Ale chciałem zapytać, dlaczego pan się zainteresował audiobookami. Czy to był pomysł, bo to jest rynek rosnący, czy pan już wcześniej jakoś fascynował się tym światem czytanych książek?


ŁK: Audiobooki w moim przypadku są połączeniem kilku pasji, z jednej strony jest to pasja do literatury, która zawsze była mi bliska i zawsze chętnie sięgałem po nią mimo iż w trakcie swoich studiów nie studiowałem na profilach humanistycznych, to ten kontakt z książką ciągle pozostał i zawsze chętnie po nią sięgałem. A jedynym problemem, który uniemożliwiał mi czasami kontakt z literaturą, którą chciałem poznać, był właśnie brak czasu. Stąd audiobooki poznałem najpierw jako konsument, a później z tej perspektywy producenta i z perspektywy dystrybutora. Po drugie, pasja do nowych technologii na pewno, gdyż w Audiotece na początku właśnie pracowałem i zajmowałem się Audioteką z perspektywy technologicznej, koordynując projekty, dostarczanie kolejnej aplikacji mobilnej, kolejnych zmian w systemie. Więc audiobooki interesują mnie również z perspektywy tych wyzwań, które są związane z szybkim dostarczaniem plików do telefonów użytkowników, z tworzeniem interfejsów, które są przyjazne, i z tworzeniem rozwiązań takich szeroko integracyjnych, jak chociażby rozwiązanie związane z usługami operatorów, o których mówiłem wcześniej. No i wreszcie audiobooki są dla mnie spełnieniem takiego marzenia o zmienieniu świata. To może trochę naiwnie zabrzmi, ale wierzę głęboko, że audiobooki przywrócą należne miejsce literaturze w społeczeństwie, i nie mówię tylko o niewielkich grupach społeczeństwa, które ma kontakt z literaturą na co dzień, ale mówię o naprawdę szerokim ruchu powrotu do literatury, powrotu do książki czytanej. Gdyż ciągle pokutuje takie przekonanie, że literatura jest czymś elitarnym, jest czymś skomplikowanym, jest jakimś wyzwaniem intelektualnym spotkanie się z nią. A okazuje się, że tak naprawdę książki są często z bardzo wielu dziedzin, często niekoniecznie mają charakter literatury pięknej nawet bym powiedział. Tylko są po prostu zwyczajną formą rozrywki, i mam nadzieję, że Audioteka pozwoli ludziom właśnie na takie spojrzenie na literaturę z zupełnie nowego punktu widzenia i docenienie tego, że literatura otwiera przed nami wyobraźnię i pomaga budować nam z własnych klocków w umyśle jakiś ciekawy, równoległy świat. No i to jest ta misja, którą staramy się realizować.


BK: Ja bardzo cieszę się, że powstają takie produkcje jak Narrenturm, jak Gra o tron, właśnie w formie słuchowisk. Jeszcze jedna książka powstała, zdaje się, Karaluchy?


ŁK: Powstały Karaluchy Jo Nesbo, powstał łowca androidów Blade Runner, w zeszłym roku premiera miała miejsce Philipa K. Dicka, powstał również „Niezwyciężony” Stanisława Lema, to była premiera w lutym tego roku, również bardzo ciekawe słuchowisko. Również „Wiedźmin”, kolejna z książek Andrzeja Sapkowskiego. Aktualnie przygotowujemy trzy superprodukcje, których premiera będzie miała miejsce jeszcze w tym roku.


BK: No to co to będzie w takim razie?


ŁK: Mogę na pewno zdradzić, że pierwszą z nich będzie audioserial, pierwszy na świecie serial audiobookowy kryminalny o przygodach agentki, o przygodach takiej polskiej Lary Croft niejako. Jest to genialna książka napisana przez Cezarego Harasimowicza, znanego wszystkim scenarzysty, autora tekstów, osobę wybitną, o wybitnych zdolnościach literackich. Cezary zdecydował się powierzyć nam nadanie pierwszej formy swojej nowej książce, która jeszcze nie jest wydana, której jeszcze nie ma na rynku, której nie można przeczytać, a u nas będzie ją można posłuchać i to właśnie w wersji audiobookowej, audioserialu. Jest to na tyle dlatego wyzwanie dla nas, że serial obliguje do trzymania ciągłego napięcia. Nie ma już takiej wymówki, że książka ma taką akcję zmienną lub narastającą, że jest budowane napięcie. Nie, w tym serialu wszystko musi trzymać w napięciu od początku do końca, dlatego właśnie Czarek napisał coś genialnego, coś, co wierzę, że pozwoli nam wspólnie wykreować nowy format audiocontentu.


BK: A dwa pozostałe tytuły?


ŁK: Dwa pozostałe tytuły? O jednym mogę powiedzieć na pewno, że będzie to książka Mario Puzo, znana wszystkim na całym świecie. Będzie to „Ojciec chrzestny”. No i tutaj niebawem rozpoczniemy również przygotowania do tej produkcji. Więcej szczegółów na razie nie mogę zdradzić, na pewno będziemy intensywnie pracować nad castingiem do tego audiobooka, też powierzenie roli Dona Corleone to jest sprawa zbyt ważna, aby rozstrzygać ją w wąskim gronie i wtedy faktycznie będziemy musieli się nad tym mocno zastanowić. I wreszcie ostatni temat wiąże się z tytułem... Mamy właściwie można powiedzieć dwa tytuły, co do których pracę rozpoczęliśmy. Nie jestem jeszcze pewien, który będzie miał z nich premierę w tym roku, są to książki już z gatunku fantasy. Fantasy, science-fiction – bardziej science-fiction właściwie niż fantasy, przepraszam. Ale tutaj jeszcze pozwolę sobie wstrzymać się z podaniem tytułu.


BK: No dobrze, poczekamy w takim razie. Jak odbywa się obsada? No bo wiadomo, w filmie osoba musi pasować do postaci nie tylko głosem, właściwie głos jest mniej ważny w filmie, natomiast tutaj postać musi pasować głównie głosem. Czy to reżyser wybiera osoby, które czytają postaci?


ŁK: Tak. Przede wszystkim to właśnie reżyser jest odpowiedzialny za obsadę audiobooka. Reżyser pracuje z nami jako z producentami nad obsadą, gdzie wspólnie zastanawiamy się nad tym, komu powierzyć daną rolę. Co ciekawe, jeszcze rok temu można powiedzieć, że to my intensywnie pukaliśmy do drzwi wielu aktorów, wielu postaci świata filmu. Aby zgodziły się te osoby uczestniczyć w audiobooku. Po kilku superprodukcjach przez nas wykonanych, często – nie mówię, że to stało się regułą – ale często wiele osób już do nas się zgłasza, że bardzo chciałoby wziąć udział w danym nagraniu. Cieszy nas to o tyle, że szanowne środowisko aktorskie też już docenia ten format audiobooków, staje się to format dla tych osób interesujący i widzą szansę też na realizację pewnych ambicji zawodowych, tak przynajmniej z naszych rozmów to wynika. Gdyż audiobook faktycznie pozwala im koncentrować się na pracy głosem. Więc jest to też rozwój własnego warsztatu i bardzo nas cieszy to, że możemy z wieloma naprawdę znanymi postaciami, znanymi osobami z tego środowiska już stale niejako współpracować przy kolejnych produkcjach, przy kolejnych odsłonach. Naszą ambicją z perspektywy produkcyjnej jest to, aby faktycznie tutaj nad Wisłą powstało małe Hollywood audio, małe zagłębie audiobooków, miejsce, gdzie faktycznie będziemy tworzyć z jednej strony barwne słuchowiska, będziemy potrafili doskonale dobrać do nich dźwięk i stworzyć muzykę. Jest to rynek, który się budzi na całym świecie – jak mówiłem wcześniej, słuchowiska w formie rozbudowanych superprodukcji są bardzo młodym formatem. W Polsce można powiedzieć już od dawna obecne, bo przecież Polskie Radio i tradycja słuchowisk Polskiego Radia to są te wartości, po które my sięgamy. Natomiast bardzo często za granicą to w ogóle nie występowało, więc kiedy demonstrujemy możliwości naszych studiów realizacyjnych, pracy polskich realizatorów, za granicą, u wydawców, u których rozpoczynamy rozmowy właśnie co do pozyskania contentu, no to wtedy słyszymy dużo wyrazów uznania od osób, które języka polskiego nie znają, a zachwycają się polskim audiobookiem (śmiech).


BK: No bo nie trzeba chyba specjalnie rozumieć, żeby odczuć atmosferę. I to jest fantastyczne. Jeszcze o jedną rzecz chciałem spytać na koniec. Bo oprócz audiobooków z literatury pojawiły się też na portalu audioteka.pl czasopisma. Czy to jest wasza produkcja, czy to jest współprodukcja z wydawcami, m.in. Newsweek bodajże, Wprost?


ŁK: Teraz jest czwarty numer audio magazynu Wprost. Od dawien dawna jest już Polityka u nas w serwisie, jest również magazyn Forbes. Jest również Prosit, taki startupowy magazyn biznesowo-finansowy, który opowiada o historiach młodych przedsiębiorstw. Jest też kilka pojedynczych wydań, które de facto nie są związane z tutaj, miesięcznikami czy periodykami jako charakterze ogólnym, ale nawiązują do tych magazynów. Są to pozycje z polskiego magazynu biznesowego Think-Tank Magazine, gdzie nie publikujemy konkretnego wydania, tego kwartalnika, ale jakieś kompendium wiedzy zebrane z kilku tych wydań, oraz na przykład magazyn Howard Business Review, właśnie w postaci też kompendiów, jako elementów wybranych z poszczególnych wydań. Planujemy rozwijać tego typu produkcje, gdyż tutaj występujemy w charakterze producenta bądź współproducenta każdej z wymienionych pozycji. Każdej akurat poza Harvard Business Review, tutaj bardziej wydawnictwo samo to organizuje, natomiast w pozostałych się angażujemy. Planujemy rozwijać ten segment, gdyż czasopisma też szukają nowej formy do tego, żeby faktycznie zaistnieć. Na rynku czasopism obserwowany jest czy to spadek, czy to zahamowanie regularnej sprzedaży, a czasopisma oferują content, który też w pewnym sensie jest unikalny. Proszę sobie wyobrazić, jak tylko rzucając hasło, że czasopisma bardzo często skupiają się na wywiadach z gośćmi, którzy tych wywiadów udzielają. I de facto te treści, które powstają wtedy w czasopiśmie są niczym innym, niż relacją z takiego wywiadu, a nie wywiadem. A gdybyśmy sobie wyobrazili taki magazyn skomponowany właśnie w oparciu o żywe nagranie, faktyczne nagranie osób tego, jak to opowiadają i o czym mówią, no to wyobrażam sobie, że cieszyło by się to dużo większym zainteresowaniem. Byłyby to takie mikro audycje radiowe w ramach pewnego magazynu. Więc potencjał na rozwój tego typu segmentu jest ogromny. Wszystko zależy od chęci współpracy, od nastawienia, także środowiska redakcyjnego. My rozpoczynamy otwarcie tego rynku czasopism poprzez właśnie nagrania pojedynczo-głosowe, ale mam nadzieję, że będzie to zmierzać w kierunku faktycznie takich barwnych słuchowisk, które będą się cieszyć dużą popularnością.


BK: Bo to jeszcze nie całe czasopisma są czytane, tylko fragmenty bodajże, tak?


ŁK: Są to fragmenty, bardzo często czasopisma posiadają różne wąskie rubryki, dedykowane produktom. Czasem są to opisy obrazów, rzeczy takich bardzo wizualnych. Wtedy rezygnujemy z czytania tych fragmentów. To zawsze dzieje się tak, iż ustalamy, które fragmenty podlegają temu czytaniu, a które nie. Można być pewnym co do jednego, że treści takie związane z samą merytoryką, treści związane z głównymi artykułami w stu procentach jeden do jeden pojawiają się w każdym takim nagraniu audio. Siłą rzeczy niektóre drobne elementy jedno, dwu zdaniowe, wstawki, które są podpisem pod obraz na przykład, to te rzeczy pomijamy.


BK: Jeszcze przyszło mi do głowy po drodze – miało być ostatnie pytanie, ale: pytanie o jakość. Wiadomo, że MP3 może być od 64 kbps do 320, plik WAV jest dużo wyższej jakości, chociaż nie jest kompresowany i więcej miejsca zajmuje. Jak pan to ocenia, w jakim kierunku to idzie, czy już wykroił się jakiś standard i będziecie się tego trzymać, czy będziecie proponować w różnych jakościach nagrania, czy będziecie zmierzać, żeby była coraz większa, coraz wyższa jakość?


ŁK: To znaczy tak, standard o którym mówiłem wcześniej, to jest standard MP3, który my na pewno utrzymamy w zakresie naszych głównych plików tego, co będzie w standardzie serwowane użytkownikom. Natomiast standard jest złym słowem z gatunku swojego, i internet w ogóle zmierza w kierunku powszechnej personalizacji, dlatego chcielibyśmy też umożliwić, oddać użytkownikowi tę decyzję. Czy chcemy słuchać audiobooka w wysokiej jakości, czy właśnie w standardowej. Dlatego miłośnicy audiobooków, audiofile, osoby wrażliwe muzycznie i słuchowo będą wkrótce miały na pewno do wyboru różne formaty. Wkrótce – mam na myśli w przyszłym roku. To jest długotrwały proces, ponieważ wiele audiobooków, które są aktualnie już wydane w formie MP3 nie można zmienić na pliki WAV. To będzie dotyczyło głównie nowych produkcji, dlatego o ile będziemy sięgać po odświeżenia niektórych tytułów już istniejących na rynku, to z całą pewnością, o tyle należy się spodziewać, że w okresie roku czasu te nowe produkcje wychodzące od nas ale także od innych wydawców będą już właśnie w takim formacie wyższym, nieskompresowanym, w formacie WAV.


BK: A co z formatem np. 5.1? W przypadku słuchowiska to miałoby sens.


ŁK: To miałoby sens. My nawet ostatnio braliśmy pod uwagę wydanie Świętego Chaosu, czyli tej książki właśnie w formie odcinkowej, w formacie 5.1. Jedyne, co nas do tego zniechęciło to to, że ten audiobook będzie dystrybuowany między innymi na telefonach, w ramach aplikacji mobilnej, stąd istotne jest zachowanie parametrów wagowych. I to jest jedyna rzecz, która tutaj nas ciągle trzyma, że mimo że jednak pamięci w naszych urządzeniach, w naszych telefonach są coraz większe, coraz potężniejsze są te urządzenia, to jednak standardem jest na dzień dzisiejszy pojemność rzędu 4GB, co w przypadku pliku 5.1 jest czymś zupełnie niewystarczającym do tego, żeby się cieszyć audiobookiem.


BK: Czyli większość słuchowisk w tej chwili jest dostępna w jakości 128 kbps?


ŁK: 128 kbps, dokładnie.


BK: Bardzo dziękuję za te informacje, bardzo interesujące i optymistyczne. Moim gościem był pan Łukasz Kosman, prezes audioteki.pl można powiedzieć, Audioteki Poland. Dziękuję bardzo.


ŁK: Dziękuję bardzo.


1 komentarz:

  1. Cieszy powrót po dłuższej przerwie, audycja bardzo ciekawa. Tylko dlaczego tak późno? Z treści można wywnioskować, że wywiad miał miejsce pod koniec sierpnia.

    Ciekawe co to za dwie tajemnicze superprodukcje fantasy/sf.

    OdpowiedzUsuń